10/09/2012

jedenasty promień słońca

Dzień to promieniujące ciepłem słońce. Słońce to ciepło. Ciepło to bezpieczeństwo, rodząca się bliskość powodująca nieokiełznaną przyjemność z obcowania. Ciężko walczyć z przyjemnością, bo i czemu, a częściej nawet walczy się o szczęście. Gdy się je wygra to już o nic więcej nie trzeba się martwić. O niczym nie trzeba intensywnie myśleć. Błogostan.
I nagle, wszystko inne przestaje mieć znaczenie.
Tą chwilę pragniemy zatrzymać. Jedno spojrzenie na pewien obraz, który namalowała nam rzeczywistość. Zegar staje. Klisza zostaje naświetlona. Teraz możemy tę klatkę szczęścia wywołać gdy tylko chcemy. Zamiast żyć ciągle w tym pięknym jasnym świetle.
Potem znowu jest tak samo. Szaro. Można psioczyć. Narzekać. Kląć, a w końcu myśleć co robić by tak nie było. Nadal szukać szczęścia.
Jeśli z kolei koloryt naszego życia tylko nabiera barw, rozwija się jak kwiat wiosną czujący przypływ ciepła, to wiedz, że nic się nie dzieje.
Można leżeć i leniuchować, cieszyć się i dzielić się radością, nie chcąc słuchać o żadnych problemach, których i tak nie ma. Wtedy można żyć pełnią życia. Bez trosk. W dostatku. Na dupie.
Szczęście w nieszczęściu.