5/27/2013

szesnasty promień słońca

Kocham się w Krakowie. 

Nie mogę powiedzieć, że się tego spodziewałem. Do ostatniego schodka z metalowej kraty kończącego podróż w wagonie nie było wiadomo, że tak się to wszystko skończy. Stając na krakowskiej ziemi po raz pierwszy, od pierwszego rzutu oka, nic nie mogło pozostać takie samo. Przepraszam Cię. Wiesz, że nadal Cię kocham. I nie zrezygnuję z tej miłości, lecz czuję, że to coś więcej niż zauroczenie. WrocLove 4 Life, fo real, u know. Zostańmy przyjaciółmi.

Wielka galeria handlowa to pierwszy widok, który można uświadczyć po wyjściu z peronu, bo jej ogrom przesłania wszystko. Konsumpcyjny charakter naszego społeczeństwa mamy na tacy - istne mrowisko. Ludzi więcej niż w Opolu spacerujących chodnikami w godzinach szczytu. Królową przyciągającą największą ilość adorantów była chyba maszyna do nadrukowywania imion na puszkach coli, trend (trąd) wyskakujący z każdej lodówki i kieszeni. Gdyby tylko dążyło to do łatwiejszego nawiązywania kontaktów, a nie samozaspokajania narcystycznej potrzeby bycia na afiszu. Nie wiem czemu, ale pierwsze słowo, które przyszło mi na myśl jako idealne do przyozdobienia coli, nie nadaje się do druku. Czy pani Wodzianka z popularnego show porzucając swe skąpe stroje uwidaczniające obfite kształty dla koszulki z puszką coli i Kubą na niej wypisanym mogła mnie aż tak zrazić? Ewakuacja.

Po kilku krokach w odpowiednim kierunku od razu trafia się w samo epicentrum wydarzeń. Rynek nie wygląda tak jak wieczorem, lub nocą. Bo wtedy zapiera dech w piersiach swoim epickim wydźwiękiem architektonicznym. Piękno budynków i wszechobecnych podświetleń to prawdziwy czar skłaniający do nocnych podróży. W pełnym słońcu, gdy widać każdy element i ponownie - mrowie ludzi, jedynie potężna powierzchnia centrum i mnogość atrakcji porywa wzrok. Wchodząc na rynek stoisk kwiatowych, barów z ogródkami, sklepów, sprzedawców szczęścia i szukających pomocy jest na prawdę wielu. No i turystów, którzy sprawiają wrażenie wrośniętych w krajobraz miasta. Nie ma tam miejsca dla miejscowych, chyba że za ladą, lub w przelocie przez opanowany obcością teren. Multikulturowość nie jest tutaj wadą, a tak samo dla Polaka atrakcją turystyczną, jak dla przykładowego Niemca, Anglika, Japończyka cały rynek.

Zakamarki, wąskie uliczki, wszystko równe, symetryczne, proste do rozwikłania dla podróżujących piechotą. To ich wybór, bo ilość atrakcji motorycznych dla zwiedzających - zaczynając od tradycyjnego konia, przez elektryczne wózki do golfa, które rozszerzone są do rozmiarów średniej limuzyny, na eko-taxi (plastikowy rower z kabiną dla pasażerów) kończąc - ma swój urok. Niektórych zabytków odległe od siebie połóżenie dla ochrony wykończonych turystycznie nóg wymaga takich udogodnień.

Wawel to Wawel. Nie ma co się roztrząsać. Chociaż... Można nad wtargnięciem lustrzanego odbicia enfant terrible w miejsce spoczynku bohatera, lecz na pierwszy rzut oka widać rażącą sprzeczność estetyczną. Rozbieżność między starym pięknym dworcem, a nowym szklanym domem handlu tak nie gryzła w oczy, jak ta - nawet jeśli nie oficjalna, to tak traktowana - atrakcja turystyczna. Stroboskopowe flesze z aparatów mają za zadanie uświadomić zwiedzającym, że pozostałe 2m2 - w ścisku, bo w ścisku - mogą zostać sporzytkowane jedynie przez dobranych równie trafnie, według tego samego klucza, bohaterów narodu: właścicielkę przerośniętego rogatego, fioletowego konia, skrzydlatą blond królową, czy siwiejącą nagość euro-py. Trochę wstyd. Jaki by nie był. A nie było miło.

Cel i główna atrakcja pobytu: Teatr. Nadal zaskakuje. Tematy i teksty zajechane na śmierć, lub archaicznie nie przystępne, nadal mogą zyskać świeżość i orginalność, a uwspółcześnianie nie polega tylko na wulgaryzacji. "Werter" w ujęciu Michała Borczucha to rozprawa nad romantycznym archetypem, wymierającym i poniżonym tak jak nasza planeta. Kinowe środki, bliskość i bezpośredniość wznoszą tę historię na inny poziom odbioru historii Goethego. Z drugiej, jakże odległej strony Paweł Świątek stawia nas w sytuacji, która niemożliwe zmienia w obecne, odważne i bezkompromisowe. W końcu "Paw Królowej" Doroty Masłowskiej to uwertura MTV, barwny językowo wymiot na współczesną pustkę intelektualną i moralną. Trudne zadanie, a ocena celująca. Wrażliwe uszy opuściły salę przy pierwszej soczystej niepohamowanej wiązance, by pozostawić na sali tych, którzy w pełni zaabsorbowani, czekali by podziękować wykonawcom aplauzem i wrzaskiem pełni sił. Pranie mózgu najwyższych obrotów. Co ciekawe: wiek przedśmiertny kumał konwencję, czaił baze i wciągał ten free klaskając on w renke hardo rechotał joł.

Piękno Krakowskich knajp to temat na osobne zwiedzanie i przynajmniej książkę. PRL'owska pijalnia piwa i wódki, serwująca zakąski w stylu nóżek w galarecie, śledzia i pasty jajecznej, wytapetowana gazetami przypominającymi o tym, że kiedyś był jeden program w telewizyji działający od 15 kilka godzin, a w kinach grali "Powiększenie" Antonioniego. Kraków o 15 w samym centrum, pod ratuszem gra jazz. Zespół uroczo operujących poczuciem humoru muzyków w wieku emerytalnym, z ciemnogłosą wokalistką wylewa siódme poty i rozbudza tłumy klasykami wprost z Orleanu. Z kolei piękne, wieczorne, podziemne knajpy Jazzowe, tak gęste od klimatu, że cięzko było znaleźć wyjście pieszczą zmysły. HardRockCafe z sufitem wyłożonym tależami perkusyjnymi. Knajpa Budda z Perłą laną za 12 zł. Hipstersko ubogie w dekoracje piwkarnie/przekąskarnie też wyrastały jak grzyby przed Paprodziadem. A to zaledwie płatek śniegu na Kilimandżaro. Co krok coś. Chcesz zdobyć je wszystkie!

Ostatni punkt to "powrót do czasów, które ze łzami wspomną". Oddalając się od głównych atrakcji, dotarłem do Krakowskich Maków. Cicha dzielnica, ogromny dom serdecznych ludzi, pełnych gościnności, otwartych na atrakcje. Pozdrawiam serdecznie z podziękowaniem za nocleg. Za klimatem z tamtych lat, ogrodowym słońcem i beztroskim życia nurtem... Tęskno.

I miłość kwitnie, rozbudziła się mimo wiosennej słoty i granatu chmur. Teraz tylko czeka na radosny finał, bo co to za miłość, bez happy endu. Na odpowiedzi czekam pod mym numerem sms... [APLAUZ]


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz